- Strona główna
- Baza wiedzy
- Poradnik biznesowy
- Memy, influencerzy, lajwy. Słownik reklamy | Akademia Mistrza
Memy, influencerzy, lajwy – zrozumieć współczesny język marketingu – praktyczny słownik reklamowej nowomowy dla każdego
– „No i wiecie – influencer w kampanii będzie nam robił lajwy oraz stories na Insta i to nam da kosmiczne zasięgi w sieci!” – Takie zdanie często można usłyszeć z ust pracowników agencji marketingowych czy specjalistów od marketingu. Niestety, rozwój języka jest wolniejszy niż rozwój technologii, więc w większości przypadków trudno szukać polskobrzmiących odpowiedników. Zanim się pojawią, nie pozostaje nam nic innego, jak przyswoić garść nowych pojęć, żeby wiedzieć o czym do nas mówią reklamożercy.
Zacznijmy od najważniejszych bohaterów marketingowych rozgrywek czyli od influencerów (z ang. Influence – wpływ). To bardzo wpływowe w sieci osoby, rzec by się chciało liderzy opinii. Ich blogi, vlogi czy kanały w social mediach śledzą miliony, dzięki czemu, jeśli napiszą, że Twoje ciastka są najlepsze w mieście, pustki na półkach – gwarantowane. Biada Ci, jeśli Twoje produkty czy usługi zajdą za skórę influencerowi, a ten głośno je skrytykuje. Spadek sprzedaży może być zauważalny, choć czasem na szczęście tylko przez chwilę. Z influencerami można oczywiście nawiązać współpracę i jeśli godnie im zapłacimy, będą nas równie godnie reprezentować i promować. Oczywiście, nie każda współpraca będzie im się podobała. Ci najlepsi mają bowiem swoje zasady i twardo się ich trzymają. Jeśli agencja reklamowa w odpowiedzi na Wasz brief zasugeruje taką formę współpracy – przemyślcie ją koniecznie. Influencer marketing naprawdę sprzedaje a zasięgi, które osiągają internetowe sławy są większe niż w przypadku prasy drukowanej czy plakatu na słupie.
Zdarza się, że kiedy już macie swojego influencera, zachęcają Was, żeby zrobić z jego pomocą jakiegoś live’a (często spotykane zapisy to także lajw lub lajf). Spokojnie, to nie jest żadna czarna msza. Live to po prostu transmisja w czasie rzeczywistym. Współcześnie, o tyle lubiana przez odbiorców forma, ponieważ coraz częściej umożliwia aktywne uczestnictwo poprzez dodanie komentarza, serduszka czy innej emotki. Być może mieliście okazję podpatrzeć młodsze pokolenie. Zafascynowani Youtubem potrafią godzinami oglądać jak ktoś rozpakowuje gadżety lub gra w grę. Wieje nudą? Może i tak, ale to ich ulubiona rozrywka, więc jeśli chcesz im coś sprzedać, najpierw pokaż im live’a.
Specjaliści od marketingu mogą Was też namawiać na tworzenie contentu. Ulegnijcie im. Content to po prostu treści. Ale nie byle jakie treści, tylko Wasze własne, unikatowe i jedyne w swoim rodzaju. Po co Wam content? Otóż marketingowcy mówią, że Content is the King! I mają tutaj sporo racji. Internet jest pełen różnych treści, zarówno tekstów, jak i zdjęć. Jeśli do opisania swojej działalności używacie tego samego zdjęcia, co konkurencja, a tekst jest mało oryginalny, nie możecie liczyć na wzbudzenie zainteresowania. Co więcej, nieprzychylne będą Wam także mechanizmy przeglądarek, których algorytmy promują dobrze napisane, unikatowe treści.
„Na fejsbunia świetnym contentem będzie mem!”. Czym jest ów „content” już wiemy. Memy, czyli zdjęcia z zabawnymi komentarzami to pewnie też względnie znana wszystkim sprawa, bo żyje nimi nawet świat polityki i z pozoru poważnych mediów. Sama nazwa ma bardzo poważne korzenie. Wywodzi się od greckiego słowa „mimezis” i oznacza coś, co jest wielokrotnie powielane. Fakt, dobry mem żyje krótko, ale za to bardzo intensywnie, a te najlepsze, są praktycznie nieśmiertelne, gdyż za ich pomocą często komentuje się później zupełnie inne wydarzenia. Jeśli więc w Twojej strategii marketingowej mieści się humor, memy są jak najbardziej OK contentem. Oczywiście, o ile mieszczą się w granicach dobrego smaku…
Współczesny marketing to morze możliwości. Nie można jednak zapominać o „targecie”, czyli grupie docelowej, do której kierujemy swoją ofertę. Jeśli biznes, który prowadzicie jest w fazie rozwoju lub skłaniacie się ku pewnym istotnym zmianom, np. w ofercie, warto zrobić porządny „risercz” (research). Research jest właściwie dobry na wszystko. Dzięki reserch’om możemy trafić np. na ciekawe case’y (kejsy) czyli analizy, które pomogą w podjęciu najważniejszych decyzji w procesie budowy strategii marketingowej. Wiadomo, o branding trzeba dbać!
Mini słownik współczesnego marketingu:
Fanpejdż
lub
fanpage
– strona na Facebook’u służąca komunikacji pomiędzy marką (firmą) a jej klientami.
CTA
– skrót od Call to Action – metoda zachęcania użytkowników Internetu do wykonania pożądanej przez nas akcji. Służą temu wszelkiego rodzaju elementy w tekście lub grafice, które opatrzono słowami: kup, przetestuj, wypróbuj, sprawdź, etc.
Insta
– czyli Instagram. Jeden z najbardziej popularnych kanałów social media, który opiera się o zdjęcia, dodawane przez użytkowników po wcześniejszym poddaniu ich obróbce.
Hasztag
– słowo poprzedzone znaczkiem #. Hasztagi, w serwisach takich jak Twiiter czy Instagram pomagają wyszukiwać treści. Wiele marek ustanawia swój własny #, który często używa w komunikacji, np. #krusziwcainspiruje.
Szerować
– z angielskiego „share” czyli dzielić się. Popularne serwisy społecznościowe oparte są o tę funkcję, np. na Facebooku, użytkownicy mogą użyć opcji „udostępnij”. Dla każdej marki ważna jest obecnie liczba „szerów”. Im więcej „szerów” tym większa pewność, że odbiorcom podoba się to, co im prezentujemy.
Emotki, emotikony
– czyli współczesne pismo obrazkowe. Na emotikony przetłumaczono już nawet Moby Dicka. W Internecie, szczególnie w social mediach, są bardzo popularne, a młodzież nie może już bez nich żyć!
Justyna Stefańska
Inne porady
Zapisz się do newslettera
Dołącz do najlepiej poinformowanych w branży